COVID-19 - ile osób zmarło i czy to dużo

2020-05-20

Na pytanie ile osób zmarło dotychczas na COVID-19 odpowiedzieć można wprost, podając ich liczbę, co wcale nie znaczy, że podać jej dokładną wartość jest łatwo - wręcz przeciwnie. Wg ECDC (European Centre for Disease Prevention and Control) na 20 maja liczba zmarłych na świecie z powodu choroby wywołanej koronawirusem SARS-CoV-2 wynosiła 318 201 osób. Jednak z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością można założyć, że liczba ta jest tylko przybliżona. Jak bardzo? Nie wiadomo. Dla porównania, na ten sam dzień, Google podawało 318 554, Johns Hopkins University 297 360 a WHO 316 289. Przyczyn tych rozbieżności jest wiele, np. różne klasyfikacje zgonów i przyjęte metodologie liczenia, zdolność instytucji i służb medycznych w poszczególnych krajach do prowadzenia wiarygodnych statystyk czy nawet zwykła rzetelność i ludzkie błędy (na wykresie poniżej uskok na krzywej przyrostu liczby zgonów w Wielkiej Brytanii). Jak widać nie łatwo podać dokładną liczbę osób, które umarły na COVID-19. Może więc łatwiej będzie w takim razie powiedzieć czy ta liczba jest duża?

Łączna liczba zmarłych w Europie wg ECDC wynosiła 20 maja 163 367. Na poniższym wykresie można zobaczyć jak zmieniała się liczba zgonów w czasie (liczba dni od dnia śmierci 10. osoby) w wybranych europejskich krajach (plus Izrael i Japonia) - jak widać różnice są duże. Bardzo duże.

Ponad 34 tys. zmarłych w Wielkiej Brytanii, niewiele mniej we Włoszech (prawie 32 tys.) a tylko trochę mniej w Hiszpanii (niecałe 28 tys.) i we Francji (ponad 28 tys.). W Niemczech zmarło już ponad 8 tys. a w Belgii ponad 9 tys. Nie wszędzie jednak sytuacja jest tak dramatyczna. W wielu krajach udało się dynamikę zakażeń powstrzymać wystarczająco wcześnie i liczba zgonów jest tam o rząd wielkości mniejsza. W Polsce 20 maja liczba zmarłych wynosiła 941. W Japonii 768. Gdy zestawimy ze sobą liczby takiej jak 30 000 i 1 000 odpowiedź na pytanie "czy to dużo" wydaje się prosta ... tylko pozornie. Dlaczego? Nie możemy porównywać ze sobą krajów takich jak Niemcy (populacja ~80 mln) i Belgia (populacja ~11 mln), które na powyższym wykresie wdają się być w podobnej sytuacji. Powinniśmy spojrzeć na wykres pokazujący nie całkowitą liczbą zgonów ale liczbę zgonów na np. milion mieszkańców:

Teraz różnice pomiędzy poszczególnymi krajami są dużo wyraźniej widoczne. Widać doskonale jak tragiczny przebieg miała dotyczas epidemia w Belgii czy jak wysoką liczbę zgonów przyniosła szwedzka strategia walki z COVID-19 w porównaniu choćby z jej najbliższymi sąsiadami - Norwegią i Danią. Widać również jak olbrzymi sukces w ograniczeniu liczby zgonów pierwszej fali epidemii udało się odnieść Niemcom. Czy dla tak dużych różnic, jeszcze lepiej widocznych na tym samym wykresie ale w skali logarytmicznej (poniżej), jak pomiędzy Belgią (blisko 800 zgonów na 1 mln mieszkańców) a Japonią (5 zgonów na 1 mln mieszkańców), można odpowiedzieć na pytanie czy dużo ludzi umiera na COVID-19?

W Belgii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech a nawet Szwecji tak, można. W krajach tych w czasie trwania epidemii COVID-19 znacząco wzrosła ogólna umieralność, co dobitnie pokazują dane zbierane w ramach projektu EuroMOMO. W okresie od 10. do 18. tygodnia 2020 roku wskaźnik standaryzowanej umieralności (Z-score) dla tych krajów wynosił od prawie 40 dla Wielkiej Brytanii przez ~30 dla Belgii i Hiszpanii po 20 dla Włoch i Francji i ok. 15 dla Szwecji. Dla porównania w Danii czy Norwegii jego wartość dla tego samego okresu nie przekroczyła 2. Jak rozumieć te liczby? Oznaczają one, że w okresie szczytu epidemii COVID-19 w tych krajach umieralność, a więc liczba zgonów, wynosiła od 40 do 15 krotności jej przeciętnej zmienności względem wartości średniej. Przekładając to na liczby bezwzględne, w tygodniach 14. i 15. tego roku, liczba zgonów w grupie wiekowej 65+ wzrosła o ponad 30 000 a w grupie od 15 do 64 lat o ok. 2 500 w stosunku do poziomów z lat wcześniejszych dla krajów biorących udział w tym projekcie.

Odnoszenie liczby zmarłych z powodu COVID-19 w Polsce, przypomnijmy poniżej 1000 na dzień powstania tego tekstu, do przytoczonych wyżej liczb już na pierwszy rzut oka nie ma większego sensu. Z czym w takim razie porównać umieralność z powodu COVID-19 w Polsce? Może z innymi przyczynami zgonów. Jedna z najczęściej przywoływanych od początku epidemii do porównania przyczyn jest sezonowa grypa. Przypomnijmy, analizowaliśmy już tą kwestię, że na COVID-19 umarło w ciągu ostatnich 2 miesięcy (pierwszy zgon zarejestrowano 13 marca) więcej osób niż na grypę łącznie przez ostatnie 16 lat (dane za PZH) a warto również zauważyć, że w przypadku grypy nie podejmuje się żadnych istotnych, co do skali i formy, w porównaniu do obecnie stosowanych, przeciwdziałań, pozwalających na realne zapobieganie rozprzestrzeniania się tej choroby:

Weźmy w takim razie inną chorobę zakaźną i śmiertelną, obecną w społecznej świadomości, dla której dostępne są dość dokładne statystyki (również za PZH) - AIDS:

Liczba zgonów z powodu COVID-19 w ciągu ostatnich dwóch miesięcy jest większa niż łącznie w ciągu ostatnich 9 lat z powodu AIDS. Idźmy dalej, wypadki samochodowe:

Liczba zgonów z powodu COVID-19 w ciągu ostatnich dwóch miesięcy jest równa prawie 1/3 rocznej liczbie ofiar wypadków samochodowych w Polsce.

Żadna z tych trzech ww. przyczyn nie jest najczęstszą czy główną przyczyną śmierci w Polsce. Niechlubne pierwszeństwo w tej kategorii mają zawały (heart attack) i wylewy (stroke):

Na ich tle liczba zgonów z powodu COVID-19 nie wygląda groźnie, tyle tylko, że na tle zawałów i wylewów tylko nowotwory wyglądają groźnie i to nie wszystkie, szczególnie gdy nie będziemy ich wszystkich traktować jako jednej kategorii. Zobaczmy jak COVID-19 wygląda na tle jednej z najgroźniejszych chorób nowotworowych - raka płuc (lung cancer):

czy szeroko rozumianych kobiecych nowotworów (female cancer):

Przykładów dzięki statystykom GUS (większość przytoczonych w tym tekście danych) czy Policji można mnożyć - cukrzyca:

nadciśnienie:

czy utonięcia:

Często mówi się o zagrożeniach dla zdrowia psychicznego wynikających z epidemii. Zobaczymy więc jak COVID-19 wygląda na tle samobójstw jako przyczyna zgonów:

Na koniec dające do myślenia porównanie z zapaleniem płuc i innymi chorobami układu oddechowego, np astmy:

Analizując powyższe wykresy musimy pamiętać, że epidemia COVID-19 cały czas trwa a jak długo jeszcze potrwa i ile jeszcz ofiar w Polsce przyniesie nie wiemy. Niestety, przykład innych krajów jak i niepewne prognozy nie są optymistyczne. Warto więc na koniec zobaczyć jak wygląda miesięczna umieralność z powodu COVID-19, na aktualnym etapie epidemii, względem miesięcznej umieralności średniej (obliczonej z ostatnich 10 lat) wymienionych wcześniej przyczyn:

Przy dynamice zgonów z ostatnich 30 dni COVID-19 klasyfikuje się jako przyczyna śmierci na podobnym poziomie co wypadki samochodowe, samobójstwa, cukrzyca, nadciśnienie czy mniej groźne ale powszechne nowotwory. Raczej nie ma szans osiągnąć poziomu zawałów czy wylewów, ale raka płuc już tak. Z grypą, a nawet AIDS, nie ma sensu COVID-19 praktycznie porównywać. Czy w takim razie na COVID-19 umiera teraz w Polsce dużo ludzi?