COVID-19 - w Polsce plateau zamiast szczytu

2020-05-16

Od początku epidemii COVID-19 czekaliśmy na szczyt zachorowań. Wiele miało się wydarzyć z jego nadejściem, przede wszystkim miała po nim nastać "normalność" nawet jeżeli "nowa". W poprzedniej analizie wspomniałem, że w efekcie znacznego spowolnienia przebiegu epidemii w Polsce, bardziej prawdopodobny wydaje się, na najbliższe tygodnie a nawet miesiące, scenariusz stabilnego (w sensie tempa) wzrostu liczby przypadków i zgonów. Krótko mówiąc osiągnęliśmy w Polsce coś w rodzaju plateau zamiast szczytu i spodziewanego po nim wygasania epidemii. Doskonale widać to na wykresie tempa przyrostu zgonów wyrażonego liczbowo za pomocą parametru a (dla 10-dniowej regresji):

Takie trwające tydzień (obszar zaznaczony na pomarańczowo na wykresie powyżej) ustabilizowanie się tempa przyrostu zgonów nie miało dotychczas miejsca. Miejmy nadzieję, że w kolejnych dniach i tygodniach zacznie ono spadać, ponieważ obecna wartość tempa przyrostu zgonów w okolicach a = 0,01 to nadal znacząco wykładnicza wartość. W tym tempie, w przeciągu najbliższego miesiąca, liczba zmarłych podwoiłaby się.

Również wykresy potwierdzonych testami przypadków, liczonych od początku epidemii, jak i aktualnie chorujących wyraźnie pokazują, że epidemia w Polsce jest cały czas w fazie wzrostowej:

Na wykresie tym łatwo zauważyć (obszar zaznaczony na pomarańczowo), że na przestrzeni ostatnich 26 dni, czyli przez prawie cztery tygodnie, liczba aktualnie chorujących (active - linia fioletowa) cały czas rośnie ale na całe szczęście liniowo, a więc relatywnie powoli i stabilnie. Liczba potwierdzonych przypadków (confirmed - linia niebieska) rośnie nadal wykładniczo (a więc względnie szybko) w bardzo podobnym tempie jak liczba zgonów (deaths - linia czerwona). Wyraźnie wolniejszy i liniowy wzrost liczby aktualnie chorujących zawdzięczamy szybkiemu, wykładniczemu wzrostowi liczby ozdrowieńców (recovered - linia zielona). Jeżeli aktualna dynamika epidemii utrzyma się, to za około 10 dni liczba ozdrowieńców będzie większa niż aktualnie chorujących.

Wyraźny wzrost liczby ozdrowieńców jest widoczny również na wykresach dziennych nowych przypadków (słupki niebieskie), zgonów (słupki czerwone) i ozdrowieńców (słupki zielone):

Najdobitniej stabilizację przebiegu epidemii w Polsce pokazuje chyba jednak stosunek liczby dziennych, nowych potwierdzonych przypadków do zsumowanej dziennej liczby ozdrowieńców i zgonów , którego 5-dniowa średnia krocząca od ponad 3 tygodni balansuje tuż nad jedynką:

Warto również zobaczyć jak mają się aktualne liczby dzienne, nowych potwierdzonych przypadków, zgonów i ozdrowieńców, do wartości sprzed miesiąca. Na poniższych wykresach porównano je dla 1. i 2. tygodnia kwietnia oraz maja:

Jak widać zarówno na pierwszym wykresie (dzienna liczba nowych potwierdzonych przypadków) jak i na drugim (dzienna liczba zgonów) wartości w kolejnych dniach kwietnia (słupki niebieskie) oraz maja (słupki czerwone) są praktycznie na tym samym poziomie. Wyraźną różnicę widać dopiero na analogicznym wykresie liczby ozdrowieńców:

Tutaj różnica pomiędzy kwietniem (słupki niebieskie) a majem (słupki czerwone) jest wyraźna i duża. Co to wszystko oznacza? Epidemia COVID-19 w Polsce trwa a nie jest to epidemia "kolejnej grypy". Liczba przypadków i zgonów ciągle rośnie wykładniczo choć wyraźnie wolniej niż miesiąc temu - to dzięki temu spowolnieniu tempa przyrostu umiera aktualnie podobna liczba osób dziennie co miesiąc temu.

Mamy więc "nową normalność", którą jest życie nie po ale w czasie epidemii. Największą niewiadomą tej nowej normalności są efekty systematycznego luzowania ograniczeń, nie tylko dot. dystansu społecznego, które widoczne są tak na wykresach Google dot. ruchliwości (kolejny tydzień z rzędu wzrost średniej wartości ruchliwości z -44% do -38%):

jak i na naszych ulicach, czy dot. działania przedsiębiorstw, sklepów i usług ale przede wszystkim ograniczeń w naszych głowach. Wszystko wskazuje na to, że przez kolejne miesiące będziemy zmuszeni mniej lub bardziej świadomie balansować pomiędzy powrotem do gospodarczych i społecznych aktywności a skutkmi trwającej epidemii.